ODERWALIŚMY SIĘ OD ZIEMI - spotkanie z panem Mirosławem Hermaszewskim

Dodano 09 października 2014
ODERWALIŚMY SIĘ OD ZIEMI - spotkanie z panem Mirosławem Hermaszewskim

Od mitycznego Ikara, poprzez braci Wright, którzy w 1903 roku wznieśli się naprawdę nad ziemię, pierwszy lot w przestrzeń kosmiczną Gagarina, pierwszy krok na księżycu Neila Armstronga do współczesnej turystyki kosmicznej – o tym mówił pierwszy (i jak dotąd jedyny) polski kosmonauta Mirosław Hermaszewski na dzisiejszym spotkaniu zatytułowanym „Marzenia i rzeczywistość”. Bo, zdaniem gościa, należy trzymać się ich trzymać  – „Przyszłość należy do tych, którzy wierzą w moc swoich marzeń”.

Najpierw jednak pochwaliliśmy się własnym osiągnięciem „kosmicznym”. 21 września członkowie klubu astronomicznego Astrokos wystrzelili z dawnej wieży ciśnień wykonaną przez siebie sondę na wysokość 30 km, która podczas trzygodzinnego lotu wykonała wiele fascynujących zdjęć, by w końcu wylądować na drzewie w okolicach Jarocina. „Widzę, ze poważnie bierzecie się do tematu. Podoba mi się. Ja nie miałem takich możliwości” – skomentował przedsięwzięcie Mirosław Hermaszewski.

Kosmonauta rozpoczął swój wykład od historii „podboju nieba”. Już starożytni marzyli o lataniu, skoro wymyślili mit o Dedalu i Ikarze (tu przestroga: należy słuchać starszych, bardziej doświadczonych ludzi - gdyby Ikar słuchał ojca, doleciałby do celu). Dopiero w 1783 roku udało się braciom Montgolfier wznieść się balonem na wysokość 2000 metrów. Potem już nastąpiło przyśpieszenie: w 1903 roku bracia Wright odbyli pierwszy lot skonstruowanym przez siebie samolotem, a w roku 1957 pierwszy sztuczny satelita został wyniesiony na orbitę, co zapoczątkowało wyścig kosmiczny między ZSRR a USA. Od tego momentu nastoletni Mirosław Hermaszewski zaczął śledzić wszystkie loty w kosmos, zapisał się też do klubu szybowcowego, by móc latać. Ze skruchą (chyba) przyznał, że nie przykładał się w szkole do matematyki, czego w późniejszym okresie przyszło mu żałować (to na pewno). Gdy opowiadał o pierwszym człowieku w kosmosie Juriju Gagarinie (kwiecień 1961) wyjaśnił, co to jest ruch orbitalny (lot z pierwszą prędkością kosmiczną, czyli ok. 8km/sek.). Mirosław Hermaszewski do dziś pamięta, jak z zapartym tchem oglądał w lipcu 1969 roku na czarno-białym telewizorze bezpośrednią relację z lądowania Apollo 11 na Księżycu, nie wiedząc jeszcze wtedy, że za 9 lat dołączy do grona astronautów. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że Apollo 11 został wyniesiony na orbitę z drugą prędkością kosmiczną, czyli ok. 11km/sek.- kolejne przyspieszenie.

Dla Mirosława Hermaszewskiego życie przybrało inny wymiar w 1976 roku, gdy został wybrany do międzynarodowego programu Interkosmos. W tym samym roku trafił do Gwiezdnego Miasteczka pod Moskwą, gdzie przeszedł intensywne półtoraroczne przygotowania do lotu, by 27 czerwca 1978 roku rozpocząć swą wielką przygodę z prawdziwym kosmosem . Czy się wahał? Ze skromnością przyznaje, że tak. Tuż przed wejściem na pokład Sojuza 30 przeżył chwilę zwątpienia, ale pokonał to. Przecież zawsze o tym marzył, już jako dziecko wspinał się na wysokie drzewa, aby zobaczyć, co tam jest wyżej i dalej. W kosmosie zobaczył o wiele więcej: w ciągu jednej doby okrążał Ziemię 16 razy, widział więc wschody i zachody słońca, wszystkie pory roku, piękne wielobarwne zorze polarne, a cała Polska mignęła w ciągu 87 sekund. Ale w locie kosmicznym jest nie tylko romantyzm i wspaniałe widoki, to także fizjologia. Dowiedzieliśmy się, że do snu trzeba związać sobie ręce i nogi (grawitacja nie działa), zobaczyliśmy toaletę, o której gość mówi, że działa „trochę na zasadzie odkurzacza-wentylatora”, a jej zawartość jest odprowadzana do specjalnych pojemników, które są później wyrzucane w kosmos. Co ciekawe, niektórzy biorą te latające bezładnie w przestrzeni pojemniki z ekskrementami za… UFO. Najtrudniejszym etapem było schodzenie do lądowania – „45 minut walki o życie”, bo trzeba było pokonać barierę cieplną i ogromne przeciążenia. Udało się, rzecz jasna, po ośmiu dniach spędzonych w przestrzeni, z której, jak twierdzi pan Hermaszewski, każdy wraca odmieniony. „Przygoda wielka, ciekawa. Jeśli zrodzi się u was taka myśl, trzeba jej się trzymać” – podsumował swój wyczyn kosmonauta.

Owacje na stojąco zakończyły tę część spotkania. „Wzięliśmy udział w jednym z najlepszych wykładów w naszej szkole” – skomentowała Pani Dyrektor. „Dziękujemy za wspaniałą lekcję astronomii, fizyki, a przede wszystkim za lekcję życia i wartości rodzinnych”, dodała. Jednak znakomity gość postanowił spotkanie kontynuować, aby dotrzeć do słuchaczy z ważnym przekazem. ”Nigdy nie idźcie na skróty” – to komentarz do zdjęć ukazujących katastrofy amerykańskich promów kosmicznych Challeger i Columbia. „Macie większe szanse niż ja. Gdy od siebie wymagasz, osiągniesz więcej” – zachęcał do wykorzystania szans, jakie daje współczesny świat, w którym w kosmosie nie ma już Rosjan, czy Amerykanów, ale są po prostu Ziemianie, bo kosmos ma służyć wszystkim. Każdy (jeśli tylko jest w stanie zapłacić wiele milionów dolarów) może dziś polecieć w przestrzeń jako turysta – takie czasy. Mirosław Hermaszewski jest autorem książki pod przewrotnym tytułem „Ciężar nieważkości”, do której przeczytania namawiał tych, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej.

Ci, którzy chcieli dowiedzieć się więcej natychmiast mieli okazję zadać pytanie. Oto niektóre z nich: Czy możliwy jest powrót do „zimnej wojny”? Gość wyraził przekonanie, że niepokojąca sytuacja na Ukrainie musi się skończyć, bo nie ma wojny, która trwa wiecznie. Czy oglądał pan film „Grawitacja”?  W odpowiedzi usłyszeliśmy: „gdybym oglądał ten film przed swoim lotem, to bym nie poleciał – to nie tak naprawdę wygląda”. Pytano także o Polską Agencję Kosmiczną ze skromnym budżetem 10 mln złotych rocznie, o której pan Hermaszewski powiedział, że niestety nie widzi strategii i koncepcji jej działania, ale wybiera się do Europejskiej Agencji Kosmicznej, gdzie ma zamiar rozejrzeć się wnikliwie. Działanie tych agencji jest ważne, bo badania naukowe w warunkach kosmicznych mogą przynieść (już przyniosły) wiele nowych odkryć.

Oderwaliśmy się na chwilę od Ziemi – prawda, ale jednocześnie mocno się jej trzymaliśmy dzięki wyjątkowej osobowości Mirosława Hermaszewskiego. Ten pochodzący z małego miasteczka kosmonauta osiągnął tak wielki sukces dzięki własnym marzeniom, wytrwałej pracy, a także wyznawanym przez siebie wartościom. Trudno zliczyć, ile razy wspomniał swoją rodzinę, z jakim ciepłem i uczuciem mówił o żonie, dzieciach i wnuku (których zdjęcia z dumą prezentował). Człowiek – legenda, a z krwi i kości, obdarzony przy tym perfekcyjną umiejętnością komunikowania się i ogromnym poczuciem humoru. Tak, to jest wzór do naśladowania. Pan Hermaszewski udowodnił, że każdy może osiągnąć sukces, ale trzeba do marzeń dołączyć wysiłek.

Urszula Iwaszczuk

Zdjęcia: Joanna Pluta, klasa 3e

 

Czytaj także

Grupa Rekonstrukcji Historycznej
07 listopada 2023
Grupa Rekonstrukcji Historycznej "Tschuff "
Lekcja poezji w klasie 1g
06 grudnia 2023
Lekcja poezji w klasie 1g
Spotkanie z sędzią Anną Marią Wesołowską
14 listopada 2023
Spotkanie z sędzią Anną Marią Wesołowską