Wygodny autokar, świetne drogi (jechaliśmy autostradą A2 i drogą ekspresową S3), niezły pensjonat 50 m od morza, atrakcyjny program wycieczki i do tego słoneczna pogoda sprawiły, że te cztery dni były naprawdę super.
Już pierwszego dnia zwiedziliśmy Międzyzdroje, przymierzaliśmy swoje dłonie do odlewów dłoni artystów w Alei Gwiazd, wdychaliśmy jod na słynnym molo. Choć to dopiero początek czerwca w tym nadmorskim kurorcie jest już mnóstwo turystów, przede wszystkim niemieckich. Następnego dnia najpierw była musztra w Focie Gerharda, potem wspinaczka na latarnię morską, przejazd obok imponującego gazoportu w budowie, oczywiście przeszliśmy też nadmorską promenadą. Nielada wspinaczka (góry nad morzem?)poprzedzała pobyt nad Jeziorem Turkusowym na wyspie Wolin. Kolejny dzień i kolejne atrakcje – tym razem w Niemczech. Bogactwo życia morskiego podziwialiśmy w oceanarium w Stralsundzie, który jest uroczym miastem, o czym przekonaliśmy się podczas przechadzki po śródmieściu. A wieczorem wspólne ognisko z kiełbaskami, które zostały zakupione przez profesjonalistki od spraw żywienia, czyli uczennice z klasy 2E – dziewczyny zwracały baczną uwagę na skład surowca. Jeszcze raz wspięliśmy się na górę ostatniego dnia, tym razem była to Kawcza Góra, skąd roztaczały się wspaniałe widoki. Międzyzdroje płakały, gdy odjeżdżaliśmy. Tuż przed odjazdem zerwała się burza z ulewą, ale sprytnie schroniliśmy się pod dachem przy jednym ze sklepów.
Do Kościana wróciliśmy po spokojnej i bezpiecznej jeździe świetnymi drogami, pełni wrażeń i niezapomnianych wspomnień. Do następnego roku!
Urszula Iwaszczuk